Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Leżał właśnie na mnie, ja chwytałam dłońmi jego nagie pośladki, a moje nogi wisiały w powietrzu, gdy usłyszałam jakiś hałas. Po otworzeniu oczu ujrzałam ojca, który grubo przed czasem wrócił z kortów. Chłopak stoczył się ze mnie na podłogę i chwycił ręcznik, by ukryć swoje klejnoty. I tak oto zostałam naga i klejąca się od potu, wystawiona na wzrok mojego własnego rodziciela. Tata zwrócił się do mojego chłopaka: - Niczego nie widziałem, podobnie jak ty. Potem opuścił domek i nie wracał przez dobrych kilka godzin. Przez resztę wakacji czuliśmy się okropnie niezręcznie, ale tata ani słowem nie wspomniał o niefortunnym incydencie.
Joasia
Leżał właśnie na mnie, ja chwytałam dłońmi jego nagie pośladki, a moje nogi wisiały w powietrzu, gdy usłyszałam jakiś hałas. Po otworzeniu oczu ujrzałam ojca, który grubo przed czasem wrócił z kortów. Chłopak stoczył się ze mnie na podłogę i chwycił ręcznik, by ukryć swoje klejnoty. I tak oto zostałam naga i klejąca się od potu, wystawiona na wzrok mojego własnego rodziciela. Tata zwrócił się do mojego chłopaka: - Niczego nie widziałem, podobnie jak ty. Potem opuścił domek i nie wracał przez dobrych kilka godzin. Przez resztę wakacji czuliśmy się okropnie niezręcznie, ale tata ani słowem nie wspomniał o niefortunnym incydencie.<br>Joasia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego