Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
Wlossok zażądał obiadu, który osobiście mu zaniosłem.
- Nie mógł tego zrobić ktoś z niższego personelu? - w głosie von Stietencrotta nie było ironii.
- Wie pan, szanowny dyrektorze - Zeissmann uśmiechnął się od ucha do ucha - wolałem to zrobić osobiście, by zaznaczyć, że bardzo szanujemy gości, którzy dużo wygrywają.
- Chodziło wam raczej o napiwek - mruknął von Stietencrott. - Dalej, mówcie dalej.
- Zaniosłem mu obiad o piątej. Był sam. Potem nigdzie nie wychodził. Pół godziny temu odwiedził go pan Knüfer. Krótko po jego przyjściu pan Wlossok zadzwonił do mnie i zażądał papierosów. Znów zrealizowałem zamówienie osobiście. Pan Wlossok rozmawiał o czymś gorączkowo z panem Knüferem. Potem
Wlossok zażądał obiadu, który osobiście mu zaniosłem.<br>- Nie mógł tego zrobić ktoś z niższego personelu? - w głosie von Stietencrotta nie było ironii.<br>- Wie pan, szanowny dyrektorze - Zeissmann uśmiechnął się od ucha do ucha - wolałem to zrobić osobiście, by zaznaczyć, że bardzo szanujemy gości, którzy dużo wygrywają.<br>- Chodziło wam raczej o napiwek - mruknął von Stietencrott. - Dalej, mówcie dalej.<br>- Zaniosłem mu obiad o piątej. Był sam. Potem nigdzie nie wychodził. Pół godziny temu odwiedził go pan Knüfer. Krótko po jego przyjściu pan Wlossok zadzwonił do mnie i zażądał papierosów. Znów zrealizowałem zamówienie osobiście. Pan Wlossok rozmawiał o czymś gorączkowo z panem Knüferem. Potem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego