przed pałacem Hatzfeldów, w którym znajdowała się siedziba władz Regencji Śląskiej. Mock sięgnął do kieszeni, wręczył furmanowi tyle samo, co przed kwadransem gazeciarzowi, i czekał na resztę. Kiedy otrzymywał zlepione tłuszczem monety, rozwarły się usta furmana i zza połamanych zębów dotarły do Mocka słowa wyrzutu:<br>- A tamtemu pan dał taki napiwek... Zimno, panie, i do domu daleko...<br>Radca, pokonując odrazę, schylił się ku furmanowi i wyszeptał:<br>- Tamten na pewno przepije wszystko, a ty zainwestowałbyś?<br>- W co, panie? - poruszyły się sumiaste wąsy.<br>- W nowe pończochy z podwiązkami dla swojej córki - Mock krzyknął przez śnieg i wszedł do pałacu.<br>W hallu stał Mühlhaus