zachciało mi się wrócić i położyć do łóżka, ale przestrzeń i gwiazdy pachniały czynem, nie było już dla mnie powrotu. Zrobiłem niepewnie parę kroków i znów <page nr=198> jakiś cień, tym razem spod ogrodów, śmignął i zginął w mroku. Skryłem się szybko za drzewem. Przeczekałem parę minut, a potem pewnym krokiem ruszyłem naprzód. Nie wiedziałem właściwie dobrze, dokąd mam iść, ale sądziłem, że jeżeli pójdę prosto przed siebie, przejdę most i dostanę się do starej części miasta, to idąc wciąż prosto, trafię do granicy szwajcarskiej. Dwu spóźnionych przechodniów minęło mnie w milczeniu, serce przestało mi bić, ale oni nie spojrzeli nawet na mnie