Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Wysłuchała mnie z uwagą, patrząc prosto w oczy swoim zimnym, niebieskim spojrzeniem.
- Pracuję w Bibliotece Watykańskiej - dorzuciłem jąkając się - stąd mam bardzo daleko.
- Przecież ja pana nie pytam o żadne wyjaśnienia.
- Z pani ciotką umówiłem się, że będę mieszkał dłużej. Teraz wyprowadzam się tak nagle. Chciałbym zostawić za parę dni naprzód dla wyrównania strat...
- Nic się nam od pana nie należy - przerwała.
- Czy zechciałaby pani powtórzyć pani Rogulskiej i panu Szumowskiemu, że z żalem opuszczam "Wandę", gdzie mi było bardzo dobrze, oraz pożegnać ich ode mnie?
- Jak pan sobie życzy.
Powróciła do sałatki, którą przygotowywała na obiad, rzuciwszy mi jeszcze przez
Wysłuchała mnie z uwagą, patrząc prosto w oczy swoim zimnym, niebieskim spojrzeniem.<br>- Pracuję w Bibliotece Watykańskiej - dorzuciłem jąkając się - stąd mam bardzo daleko.<br>- Przecież ja pana nie pytam o żadne wyjaśnienia.<br>- Z pani ciotką umówiłem się, że będę mieszkał dłużej. Teraz wyprowadzam się tak nagle. Chciałbym zostawić za parę dni naprzód dla wyrównania strat...<br>- Nic się nam od pana nie należy - przerwała.<br>- Czy zechciałaby pani powtórzyć pani Rogulskiej i panu Szumowskiemu, że z żalem opuszczam "Wandę", gdzie mi było bardzo dobrze, oraz pożegnać ich ode mnie?<br>- Jak pan sobie życzy.<br>Powróciła do sałatki, którą przygotowywała na obiad, rzuciwszy mi jeszcze przez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego