dwadzieścia złotych od łebka dawałyby oszałamiającą sumę czterech tysięcy złotych miesięcznie. A przecież dziadek mógłby też przyjmować chętnych indywidualnie, po stówie od wizyty albo nawet lepiej. Gość w Białymstoku, który leczył pary na oziębłość, pozwalając dotykać swojej nadnaturalnie wielkiej męskości, brał po dwieście, a trzeba było się zapisywać na tygodnie naprzód. Do tego dochodziłaby jeszcze sprzedaż fotografii dziadka z własnoręcznym autografem, plakatów księżnej, kubków z sercami, modeli Bramy ze słomy i patyczków, długopisów oraz T-shirtów z sitodrukową podobizną Bronisława Kotowicza, Diakona Diany. <br>Podniecenie w dolinie jeszcze wzrosło, gdy w szeregach Sercowców nastąpił rozłam. Nauczycielka ze Skarlina pokłóciła się z leśniczyną