opisuję ich innym, pełna zresztą uzasadnionego oburzenia, wszyscy orzekają, że nie opowiadam żadnych rewelacji, gdyż są to patroni jak najbardziej typowi. Po prostu patroni. <br>Tylko skąd ja mogłam wiedzieć, biedna sierota, nigdy dotąd nie pracując, jak wygląda typowy francuski patron? Zresztą dla mnie jest wprost nie do przyjęcia, że takie nędzne kreatury można spotkać tu na każdym kroku i niemal w każdej pracy. To niemożliwe, aby był to szablon i schemat ogólnie odbity? Jeśli jednak faktycznie tak jest, to cieszę się, że stamtąd uciekłam chociaż do tej trudnej do zniesienia kliniki i na pewno już nigdy próby podjęcia pracy nie powtórzę