nie to samo co Bułgaria. Ale cokolwiek się mówi, nie ma znaczenia, bo jedynym właściwym w tej chwili tematem byłoby wyjaśnienie sprawy patrzenia sobie w plecy.<br>Od drzwi przesuwamy się do okna.<br>Mówimy o różnych rzeczach naraz. Skaczemy z tematu na temat. Wojna, sztuka, Niemcy, poezja, Francja. To lubię, tamtego nie. Tamto mi się podoba, to nie. We wszystkim się zgadzamy, na wszystko mamy ten sam punkt widzenia. Oboje uświadamiamy sobie wartość rzeczy wiecznych, czego brak pozostałym ludziom na świecie. Nie potępiamy ich, współczujemy. Wzdychamy: "Biedny, biedny świat". Suzanne znów zapytuje o Polskę. Mówię nie bardzo z sensem, ale ładnie. Przede wszystkim