godzinę, przyniosłem kwiaty i butelkę wytrawnego wina - na złość wybrałem niemieckie, a nie francuskie. Okazało się, że gospodyni jest jeszcze w trakcie przygotowywania kolacji - miała na sobie bluzkę w kwiaty i gustowny fartuszek, no i niewiele poza tym. Udała zakłopotanie, a potem starannie wystudiowanym gestem machnęła ręką:<br>- Och, przepraszam cię, nie wiedziałam, że jest tak późno, nie zdążyłam się ubrać. Ale może mi wybaczysz, w końcu znamy się i od tej strony...<br>No, fakt, znaliśmy się i od tej... Magda bez ubrania nie stanowiła dla mnie zaskoczenia. Siadłem w kuchni przy oknie i patrzyłem na nią, starając się nie rozglądać się zbyt