Ambasadorowi do ostatka, chciała być na scenie razem z nim, chciała stawić czoła. Teraz, spokojni, spoglądamy z umiarkowanym napięciem co on zrobi... Aprobujemy, ale nie daj Bóg, abyśmy mieli w tym uczestniczyć. To już nie nasze sprawy. To tylko teatr.<br>Październik 1987<br> <au>Andrzej Urbański</au><page nr=33></div><br><br>(...)<br><br> <div><tit>FELIETONY</tit><br><au>Leopolita</au><br><tit>MOIM ZDANIEM...</tit><br> <intro>Z pewną niechęcią zabieram się do pisania o polityce. Mam jednak takie przeczucie, że rok 1988 będzie ciężki, burzliwy i polityczny I że "Solidarność", czymkolwiek by była w tej chwili, nie będzie już tym spoiwem, które - z trudem, bo z trudem - utrzymywało całość ruchu oporu w ramach pewnej całości. Była to sytuacja wyjątkowa