Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
krzykiem nie padały przy nim pokotem, a on tryumfował, wciąż napięty, niestrudzony, niezwyciężony, i ciągle nie miał dosyć,
ale nie docenił Tamary, która dosiadła go ponownie, wkrótce jednak opadła na wznak i pociągnęła go między swoje rozchylone nogi, i uniosła wysoko kolana, i zagarnęła go w siebie, w ten zdyszany, nienasycony brzuch, a teraz już się nie spieszyła, była sama z nim, inne zmęczone nie miały nawet sił, by na nich patrzeć, i szeptała mu z ustami przy jego wargach:
- Jebi mienia, miłyj, jebi dołgo, oczeń dołgo, jebi, poka wydierżyt sierdce!
i serce Felka wytrzymywało długo, bardzo długo, bo raz po
krzykiem nie padały przy nim pokotem, a on tryumfował, wciąż napięty, niestrudzony, niezwyciężony, i ciągle nie miał dosyć,<br>ale nie docenił Tamary, która dosiadła go ponownie, wkrótce jednak opadła na wznak i pociągnęła go między swoje rozchylone nogi, i uniosła wysoko kolana, i zagarnęła go w siebie, w ten zdyszany, nienasycony brzuch, a teraz już się nie spieszyła, była sama z nim, inne zmęczone nie miały nawet sił, by na nich patrzeć, i szeptała mu z ustami przy jego wargach:<br>- Jebi mienia, miłyj, jebi dołgo, oczeń dołgo, jebi, poka wydierżyt sierdce!<br>i serce Felka wytrzymywało długo, bardzo długo, bo raz po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego