Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
starszawej gospodyni, która w kwiecistej chuście siedziała na ławeczce przy zastawionej mogile.
- Alosza? Zdrów i cały. Traktorem jeździ - popatrzyła na Walę. - Ty nie słuchaj, co ci ta pleciuga opowiada! No, pomódlcie się za mojego Borysa. I macie po pierożku...
Smak tych pierożków wspominał Jurek w głodnawe dni nad Ubaganem, gdy nieodmiennie na obiad od tygodnia była łapsza w kociołku, czyli zacierka z czarnej mąki, szara bełtucha bez smaku. Pomyślał też, co porabia Wala i czy piersi jej urosły, bo w ruskie Zaduszki były jeszcze maleńkie.

13
Z zimą w stepie nie było żartów. Spadała na ogromne przestrzenie śnieżnym żywiołem. Wzrok biegł
starszawej gospodyni, która w kwiecistej chuście siedziała na ławeczce przy zastawionej mogile.<br>- Alosza? Zdrów i cały. Traktorem jeździ - popatrzyła na Walę. - Ty nie słuchaj, co ci ta pleciuga opowiada! No, pomódlcie się za mojego Borysa. I macie po pierożku...<br>Smak tych pierożków wspominał Jurek w głodnawe dni nad Ubaganem, gdy nieodmiennie na obiad od tygodnia była &lt;orig&gt;łapsza&lt;/&gt; w kociołku, czyli zacierka z czarnej mąki, szara bełtucha bez smaku. Pomyślał też, co porabia Wala i czy piersi jej urosły, bo w ruskie Zaduszki były jeszcze maleńkie. <br><br>13<br>Z zimą w stepie nie było żartów. Spadała na ogromne przestrzenie śnieżnym żywiołem. Wzrok biegł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego