na naradę. Był i głównodowodzący, i minister ekstrapociągiem zdążył przyjechać ze stolicy.<br>- Czy ścigać wroga, czy nie?<br>- Ścigać! - krzyknął dowodzący wojskami. - Jeżeli poradziliśmy sobie, kiedy ich było trzech, tym bardziej pobijemy jednego, który został.<br>- Ja mówię, że nie - powiedział minister wojny. - Już mieliśmy nauczkę wtedy, kiedyśmy niepotrzebnie tak daleko za nieprzyjacielem polecieli.<br>- To było co innego - powiedział głównodowodzący.<br> Wszyscy czekali, co powie Maciuś.<br>Strasznie chciało się Maciusiowi chociaż troszeczkę gonić zwyciężonych wrogów, którzy go chcieli powiesić. Zresztą ściga zwykle konnica, a Maciuś ani razu jeszcze w tej wojnie konno nie jechał. Tyle słyszał o tym, jak królowie na koniach zwyciężali, a