skłonnościami panny Wypych. <br>Musiało we mnie być coś takiego, co pana Rotha doprowadzało do stanu niewyobrażalnej czułości i delikatności, a pannę Wypych do sadyzmu. Kilka lat później dowiedziałem się od swojego przyjaciela, że panna Wypych w szkole muzycznej była wzorem łagodności, pana Rotha zaś uważano za człowieka raczej oschłego i nieprzystępnego. Pytałem z niedowierzaniem: jak to, nie biła, nie uderzała ręką o kant gitary (panna Wypych uczyła też gry na gitarze klasycznej), gryfu nie roztrzaskiwała na głowie, na kolanie, nie strzepywała popiołu z papierosa za kołnierzyk?! <br><br>A pan Roth? Nie przemawiał miękko, nie ujmował dłoni delikatnie, jakby były kobiecymi, delikatnymi dłońmi