Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
można było być pewnym, czy przypadkiem wcale nie śpi. Łóżko Roullota było, jak zawsze o tej porze, puste.
Popatrzyłem na nich raz jeszcze i raz jeszcze załkałem, a potem szybko wyszedłem, drzwi zamknąłem za sobą i zjeżyłem się cały, bo z przestrzennych świateł nocy wszedłem w orbitę fioletowej lampki, sztucznie, niezdarnie, niby dziecko bawiące się farbami, rozmazującej fiolet dokoła. O piętro niżej słychać było kroki strażującego policjanta, łkanie było już za mną zamknięte w sypialnym pokoju, przede mną był czyn. Cicho, na palcach zszedłem parę stopni i wychyliłem się przez balustradę. Kroki zbliżyły się ku klatce schodowej. Zszedłem jeszcze niżej na
można było być pewnym, czy przypadkiem wcale nie śpi. Łóżko Roullota było, jak zawsze o tej porze, puste.<br>Popatrzyłem na nich raz jeszcze i raz jeszcze załkałem, a potem szybko wyszedłem, drzwi zamknąłem za sobą &lt;page nr=197&gt; i zjeżyłem się cały, bo z przestrzennych świateł nocy wszedłem w orbitę fioletowej lampki, sztucznie, niezdarnie, niby dziecko bawiące się farbami, rozmazującej fiolet dokoła. O piętro niżej słychać było kroki strażującego policjanta, łkanie było już za mną zamknięte w sypialnym pokoju, przede mną był czyn. Cicho, na palcach zszedłem parę stopni i wychyliłem się przez balustradę. Kroki zbliżyły się ku klatce schodowej. Zszedłem jeszcze niżej na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego