Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
i mnie, i Joannę, to znaczy panią Greffer, a on przed tym uciekł i teraz pewnie śmieje się tam gdzieś, i czeka na nas, i żal mu, że z każdym dniem stajemy się brzydsze i głupsze, i bardziej niedołężne.
Pani Greffer zapytała mnie kiedyś, jak jeszcze byłyśmy po imieniu, dlaczego nigdy nie miałam jej za złe, że spotykała się z moim Henrykiem. Pytała tylko o siebie, bo nic nie wiedziała o innych jego romansach. Nikt o nich nie wiedział, tylko ja, bo on potrafił to sprytnie ukrywać i tylko wobec mnie był zawsze taki nieostrożny, jakby chciał, żebym zauważyła.
Ale ja
i mnie, i Joannę, to znaczy panią Greffer, a on przed tym uciekł i teraz pewnie śmieje się tam gdzieś, i czeka na nas, i żal mu, że z każdym dniem stajemy się brzydsze i głupsze, i bardziej niedołężne.<br>Pani Greffer zapytała mnie kiedyś, jak jeszcze byłyśmy po imieniu, dlaczego nigdy nie miałam jej za złe, że spotykała się z moim Henrykiem. Pytała tylko o siebie, bo nic nie wiedziała o innych jego romansach. Nikt o nich nie wiedział, tylko ja, bo on potrafił to sprytnie ukrywać i tylko wobec mnie był zawsze taki nieostrożny, jakby chciał, żebym zauważyła.<br>Ale ja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego