bez wcześniejszego rozpoznania ofiar. Bultonowie nie uchodzili bowiem za ludzi majętnych. Przeciwnie: chociaż Tom Bulton był właścicielem małego sklepu tytoniowego, powodziło im się z roku na rok coraz gorzej, ponieważ biali Amerykanie (a tacy w przeważającej liczbie mieszkali w tym małym, powiatowym miasteczku) coraz mniej palili tytoniu.<br>Mówiąc inaczej, zawodowcy nigdy nie napadliby na dom Bultonów, natomiast mali rabusie, jakich pełno kręciło się po całych Stanach, przemieszczając się z miejsca na miejsce, zostawiliby po sobie niemało śladów.<br>Wcześniejsze przesłuchanie Chucka Riegleysa budziło co prawda trochę wątpliwości, ale złożono je na karb przeżyć, związanych z tym, co dotyczyło narzeczonej, którą bardzo kochał