się. Wpół do siódmej! Wszystko razem więc - czekanie, rozmowa, odwrót - nie trwało nawet pól godziny. Poczułem głód i chęć, żeby jak najprędzej zaszyć się w swoim pokoju. Kupiłem parę tygodników ilustrowanych, które nie są w momentach podenerwowania najgorsze, bo odrywają myśl. Wsiadłem w taksówkę, żeby zdążyć na kolację. W "Wandzie" novum! Cameriera oświadcza, że w pensjonacie pełno, wobec <page nr=166> czego będą podawać posiłki na dwie tury. Ja mam jeść w drugiej. Powiada mi to w momencie, kiedy już jestem w drzwiach jadalni i widzę wszystkich domowych przy stole. Zawracam więc. A po kolacji, którą zjadam z nieznajomymi, nie od razu zasiadam do