Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
wzdychał wuj Florenty.
Ojciec śmiał się. Powiedział, że stał tak pół godziny, otoczony gapiami, póki żandarm nie sprawdzili w komendzie zgrupowania "Zaręba-Piorun", kim jest.
Zamknąłem oczy i ciągle widziałem tamten mur, ojca, dymy nad dachami kamienic. Nie wiem czemu, ale zobaczyłem nagle gołębia pod nogami gapiów. Biegał, drobiąc czerwonymi nóżkami po niebieskich kostkach jezdni, wśród odłamków gruzu i szkła, jakby szukał okruchów chleba.
Ksiądz Szotarski przyjechał na rowerze o piątej. Pamiętam, że wynurzył się nagle spomiędzy szpaleru jabłoni - czarny, w sutannie podwiniętej na kolanach i spiętej agrafkami. Miał zielone spodnie bryczesy i buty oficerki, które znikły pod sutanną, kiedy odpiął
wzdychał wuj Florenty.<br>Ojciec śmiał się. Powiedział, że stał tak pół godziny, otoczony gapiami, póki żandarm nie sprawdzili w komendzie zgrupowania "Zaręba-Piorun", kim jest.<br> &lt;page nr=19&gt; Zamknąłem oczy i ciągle widziałem tamten mur, ojca, dymy nad dachami kamienic. Nie wiem czemu, ale zobaczyłem nagle gołębia pod nogami gapiów. Biegał, drobiąc czerwonymi nóżkami po niebieskich kostkach jezdni, wśród odłamków gruzu i szkła, jakby szukał okruchów chleba.<br>Ksiądz Szotarski przyjechał na rowerze o piątej. Pamiętam, że wynurzył się nagle spomiędzy szpaleru jabłoni - czarny, w sutannie podwiniętej na kolanach i spiętej agrafkami. Miał zielone spodnie bryczesy i buty oficerki, które znikły pod sutanną, kiedy odpiął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego