Żebym tylko zdążył na czas. <br><br> Spóźniłem się. Tata nic nie powiedział i to jest najgorsze. Przysiadł jak zwykle na parapecie okna i słucha. Gram poloneza-fantazję As-dur. Nie patrzę na niego, nie widzę jego twarzy, ale wiem, że jest niezadowolony. Czuję to i gram coraz gorzej. Wreszcie przerywa i, o zgrozo! mówi mi "pan"!<br>- Nie, nie! Pan się spóźnił, pan przyszedł zdyszany, pan się nie może skupić, pan marnuje lekcję! <br><br>- Panie profesorze, ja... <br>- Słuchałem spokojnie, ale wszystko się we mnie przewraca. Cóż to za przebieranie palcami! Żadnego wyrazu! <br><br>- Jeszcze raz?... <br>- Graj! <br>Gram, ale wciąż jestem rozproszony. Wiem, że czeka mnie