Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
odmiennego zdania.

- Daj mu spokój - mawiał - pójdzie do szkoły, to będzie miał kolegów szkolnych, a na razie niech się bawi z dziećmi. Mamy go przecież zawsze na oku.

Spośród chłopców najbardziej przypadł mi do serca syn praczki z piątego piętra, Wania Mandrowski, z bielmem na prawym oku, nad wiek poważny, obarczony mnóstwem domowych obowiązków i wskutek braku ojca spełniający poniekąd rolę głowy rodziny i opiekuna młodszego rodzeństwa. Zapewniał mnie, że ojca w ogóle nigdy nie miał i że ich wszystkich urodził wuj, który mieszka w Puszczy-Wodicy, ale od pewnego czasu przestał do nich przyjeżdżać. Matka Wani, krępa, tęga kobieta, zawsze
odmiennego zdania.<br><br>- Daj mu spokój - mawiał - pójdzie do szkoły, to będzie miał kolegów szkolnych, a na razie niech się bawi z dziećmi. Mamy go przecież zawsze na oku.<br><br>Spośród chłopców najbardziej przypadł mi do serca syn praczki z piątego piętra, Wania Mandrowski, z bielmem na prawym oku, nad wiek poważny, obarczony mnóstwem domowych obowiązków i wskutek braku ojca spełniający poniekąd rolę głowy rodziny i opiekuna młodszego rodzeństwa. Zapewniał mnie, że ojca w ogóle nigdy nie miał i że ich wszystkich urodził wuj, który mieszka w Puszczy-Wodicy, ale od pewnego czasu przestał do nich przyjeżdżać. Matka Wani, krępa, tęga kobieta, zawsze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego