Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
cebuli, czosnku, rodzynków, suszonych moreli i pełną bańkę kwaśnego mleka, a ponieważ sprzedawano je również na czarki, Jurek opił się go do woli. Był oszołomiony bazarem, na wszystko wytrzeszczał oczy, na barwy, kształty, przedmioty, ruch nieustanny i zmienność, aż wokół miał karuzelę i kręciło mu się w głowie, gdy wracali objuczeni do parku.
Zaledwie się pojawili, Ziuta zaczęła im dawać rozpaczliwe znaki. Spostrzegli, że siedziała na jednym worku sucharów, a dwa gdzieś się ulotniły.
- Leżałam na workach i pilnowałam naszego majątku - opowiadała. - A tu podbiegł jakiś chłopaczek i coś do mnie zagadał. Podnoszę się i raptem czuję, że umyka mi worek
cebuli, czosnku, rodzynków, suszonych moreli i pełną bańkę kwaśnego mleka, a ponieważ sprzedawano je również na czarki, Jurek opił się go do woli. Był oszołomiony bazarem, na wszystko wytrzeszczał oczy, na barwy, kształty, przedmioty, ruch nieustanny i zmienność, aż wokół miał karuzelę i kręciło mu się w głowie, gdy wracali objuczeni do parku.<br>Zaledwie się pojawili, Ziuta zaczęła im dawać rozpaczliwe znaki. Spostrzegli, że siedziała na jednym worku sucharów, a dwa gdzieś się ulotniły.<br>- Leżałam na workach i pilnowałam naszego majątku - opowiadała. - A tu podbiegł jakiś chłopaczek i coś do mnie zagadał. Podnoszę się i raptem czuję, że umyka mi worek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego