wobec fałszu, jaki odsłania się pomiędzy powinnością pewnego człowieka, a tym, co ów człowiek rzeczywiście reprezentuje, ten odruch pogardy, niechęci, nieufności, ironii aż do nienawiści włącznie, wydaje mi się dość charakterystycznym i ważnym, aby jego wydźwięk zabłąkał się pomiędzy rozważania intelektualne. <br> Nie jestem z natury podejrzliwy, lecz nieraz podejrzenia mnie oblegają, że poznawcza postawa wobec życia i zjawisk wiąże się bardzo subtelnie z tymi cechami charakteru, które najlepiej może określiłyby tak zresztą rozległe pojęcia, jak egoizm, egocentryzm. Nie twierdzę, że tak być musi, bo to byłoby nonsensem, lecz zdaje mi się, że tak bywa często. Jest w tym jakiś złośliwy paradoks