Gdy tylko powiódł latarką wokół, spostrzegł natychmiast małą kładkę z desek, na której widniały ślady żwiru skalnego zmieszanego z zakrzepłym cementem, a dalej wyrwę w ścianie, zawaloną skałami i częściowo już zabetonowaną. Zerwał się. Dobiegł do wyrwy. Niestety, była zupełnie pusta. Małe lusterko wody zebrane na jej dnie odbiło zawiedzione oblicze chłopca.<br>W napiętym skupieniu obejrzał dokładnie każdy drobiazg. Wyrwa w skale zamurowana została może do jednej trzeciej. Murarka, którą oglądał, wskazywała, że nie wyszła spod fachowej ręki. W brezentowym pokrowcu, obok worka z cementem, był jeszcze mniejszy worek, do połowy zapełniony gipsem, oraz kilka żelaznych prętów, służących zapewne do wzmocnienia