bronić chciała i tłumaczyć Antoniego, więcej znajdowała goryczy i rozżalenia niż przekonywających racji. Na czymże ostatecznie, jeśli nie na stałym przeświadczeniu, że jest potrzebna, wspierało się całe jej życie? W najcięższych chwilach ratowała się myślą o powrocie Antoniego. Wbrew ponurym i prawie niewiarogodnym w swej grozie wieściom, jakie docierały z obozów, wierzyła uparcie, że Antoni wszystko przetrzyma i wróci. Czyż mogła wówczas <page nr=38> przypuścić, że gdy się to wreszcie stanie, każde zetknięcie z mężem ranić ją będzie tak boleśnie i krzywdzić w sposób tak upokarzający?<br>Jednego zwłaszcza bała się teraz: jeśli musiała wejść do gabinetu, zawsze ją po drodze ogarniał lęk, że