u nich ksiądz mówił w niedzielę na kazaniu. Wychodząc, życzyła całemu autobusowi szczęść Boże, a do mnie krzyczała:<br>- A pocekajze, a nie pędz tak jak kuń wyścigowy!!!<br>Na początku wstydziłam się tego wszystkiego, później nie oddałabym tych podróży za nic innego.<br>Na bazarze zaczynał się niebywały teatr z targowaniem się, obrażaniem na sprzedawców, udawaniem, że nam nie zależy (bo i mnie kazała w tym uczestniczyć). Początkowo wściekła, chciałam płacić za wszystko i prawie ze łzami w oczach syczałam do niej, że to moje pieniądze i mogę sobie z nimi robić co chcę. Później zrozumiałam, że to nie chodzi o pieniądze, że