kontaktem? - zapytał patrząc w ziemię. - Daszyńskiego cztery. Pytać o ojca z "Akcji Katolickiej".<br>Półszwadron prowadzony przez Zygmunta wrócił do miasteczka dopiero na szósty dzień. Na taczance jechał związany, ranny Siekiera, watażka rozbitego upowskiego oddziału, oraz zastępca do spraw "polwych" dowódcy szwadronu.<br>Zasłonięci firanką, w oknie mieszkania przy ulicy Daszyńskiego cztery obserwowali jego wjazd porucznik Leszek Mech oraz zastępca szefa Urzędu Bezpieczeństwa., Obaj od rana prowadzili tu "kocioł", w który, jak się okazywało, zgarniali całą siatkę odbudowującej się w terenie konspiracji. Konfident, który zdekonspirował lokal, nie wiedział chyba sam, jaką ma zasługę.<br>- Zobaczcie, całkiem jak z Ogniem i mieczem- cieszył się Mech