Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
bez słowa i postanowiła ją uczesać, nie odzywając się, łagodnie sunąc grzebieniem i głaskając po włosach. W ten sposób udało się wypłoszyć Łarysę z upartego milczenia.


- Jej Bohu, otrułabym się, gdybym miała czym - powiedziała Łarysa zmęczonym głosem.
- Durnyj tebe pop chrestyw - oświadczyła szczerozłota Ukrainka. - Jak mnie porzucił kochanek, to chciałam obwiesić się na powróśle. Ale pomyślałam, że takich cycek żadne powrósło nie utrzyma. Twoje też nie gorsze. I zamiast powiesić się, poszłam przez wieś kręcąc tyłkiem. A potem na noc do stodoły. Słyszę, jak jeden skrada się do mnie na sianie. To ja go haps, za co trzeba, i trzymam. Poczekaj
bez słowa i postanowiła ją uczesać, nie odzywając się, łagodnie sunąc grzebieniem i głaskając po włosach. W ten sposób udało się wypłoszyć Łarysę z upartego milczenia.<br><br><br>- Jej Bohu, otrułabym się, gdybym miała czym - powiedziała Łarysa zmęczonym głosem.<br>- &lt;foreign&gt;Durnyj tebe pop chrestyw&lt;/&gt; - oświadczyła szczerozłota Ukrainka. - Jak mnie porzucił kochanek, to chciałam obwiesić się na powróśle. Ale pomyślałam, że takich cycek żadne powrósło nie utrzyma. Twoje też nie gorsze. I zamiast powiesić się, poszłam przez wieś kręcąc tyłkiem. A potem na noc do stodoły. Słyszę, jak jeden skrada się do mnie na sianie. To ja go haps, za co trzeba, i trzymam. Poczekaj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego