Typ tekstu: Książka
Autor: Mrożek Sławomir
Tytuł: Vatzlav
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1968
jakim, ale z pewnością daleko od moich stron rodzinnych. Korzystając z nieszczęścia dopłynąłem do brzegu, choć prawdę mówiąc, to morze samo mnie wyrzuciło na brzeg. A moi towarzysze zginęli.
GŁOS (za sceną) - Na pooomoc...
VATZLAV - Nie wszyscy jednak. Heeej, żyjesz?
GŁOS - Ginę!
VATZLAV - A nie mówiłem? Ten także ginie. Ja ocalałem. W tym jest jakiś zamysł ze strony Opatrzności. Jeżeli istnieje Opatrzność. Trzeba, żeby była, bo jeśli istnieje zamysł, to musi do kogoś należeć. Chyba że zamysłu nie było. Mniejsza z zamysłem. Pozostają fakty. A prawda jest taka, że nie utonąłem.
GŁOS - Tooonę!
VATZLAV - Przechwałki. Trzeba było widzieć, jak ja się
jakim, ale z pewnością daleko od moich stron rodzinnych. Korzystając z nieszczęścia dopłynąłem do brzegu, choć prawdę mówiąc, to morze samo mnie wyrzuciło na brzeg. A moi towarzysze zginęli.<br>GŁOS (za sceną) - Na &lt;orig&gt;pooomoc&lt;/&gt;...<br>VATZLAV - Nie wszyscy jednak. &lt;orig&gt;Heeej&lt;/&gt;, żyjesz?<br>GŁOS - Ginę!<br>VATZLAV - A nie mówiłem? Ten także ginie. Ja ocalałem. W tym jest jakiś zamysł ze strony Opatrzności. Jeżeli istnieje Opatrzność. Trzeba, żeby była, bo jeśli istnieje zamysł, to musi do kogoś należeć. Chyba że zamysłu nie było. Mniejsza z zamysłem. Pozostają fakty. A prawda jest taka, że nie utonąłem.<br>GŁOS - &lt;orig&gt;Tooonę&lt;/&gt;!<br>VATZLAV - Przechwałki. Trzeba było widzieć, jak ja się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego