Typ tekstu: Książka
Autor: Strączek Adam
Tytuł: Wyznanie lekarza-łapownika
Rok: 1995
wieloletnim doświadczeniem.
- Tak. Właśnie byli wczoraj i grozili mandatem.
- Z przyjemnością pomogę, proszę tylko dać książeczkę, podpiszę w pracy, nie mam przy sobie pieczątki - skłamał gładko.
- Trzymaj się Domek! - Ucałował małego łobuza. Malec był nieco obrażony - wychowawczyni trzymała go za rękę i nie dało się uciec.
- Tato, tato - zaczął trzeć oczka - kiedy przyjedziesz?
- Już ci mówiłem przed trzecią, cześć! Do widzenia pani. - Odwrócił się na pięcie. Szybkim krokiem pospieszył do drzwi. - Tato, tatusiuuuuu - słyszał pochlipywanie malca, ale już się nie odwrócił, nie było sensu przedłużać pożegnania. Co dzień to samo...
Książeczkę wsunął do wewnętrznej kieszeni marynarki, tej samej, gdzie był portfel
wieloletnim doświadczeniem. <br>- Tak. Właśnie byli wczoraj i grozili mandatem. <br>- Z przyjemnością pomogę, proszę tylko dać książeczkę, podpiszę w pracy, nie mam przy sobie pieczątki - skłamał gładko. <br>- Trzymaj się Domek! - Ucałował małego łobuza. Malec był nieco obrażony - wychowawczyni trzymała go za rękę i nie dało się uciec. <br>- Tato, tato - zaczął trzeć oczka - kiedy przyjedziesz? <br>- Już ci mówiłem przed trzecią, cześć! Do widzenia pani. - Odwrócił się na pięcie. Szybkim krokiem pospieszył do drzwi. - Tato, tatusiuuuuu - słyszał pochlipywanie malca, ale już się nie odwrócił, nie było sensu przedłużać pożegnania. Co dzień to samo...<br>Książeczkę wsunął do wewnętrznej kieszeni marynarki, tej samej, gdzie był portfel
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego