gryzły się, parzyły, wyły i na każdego<br>przechodzącego wśród ciemności szczekały całą wsią. Ludzie ich<br>przeganiali, rozganiali, tłukli nieraz bez litości, że niejeden na<br>zawsze już chodził okulały, na niejednym świeciła wyleniała blizna, a<br>niejeden obnosił żywą jeszcze ranę.<br> Ma się rozumieć, nie przyznałem się chłopakom, boby mnie wyśmiali.<br>Lecz od tej pory już mnie pasienie tak nie ciągnęło i tylko Kruczek<br>stał mi się jeszcze bliższy. Często zachodziłem w to miejsce nad rzekę<br>po przygnaniu krów i o różnych porach, a zawsze z Kruczkiem. Nie miałem<br>nadziei, że spotkam kąpiącą się fryzjerową, a nawet jakiś lęk<br>przestrzegał mnie przed takim spotkaniem, tylko