Jeszcze na dodatek śnieg, padający coraz gęściej, starał się zasypać tę muzykę z włosianego smyczka i cyzelowanego drewna.<br> To sobie pomyślałem, że tej muzyce dano specjalnie takie narowiste konie, żeby ją poniosły i oderwały od melodii.<br> I widocznie nie bez kozery tak sobie pomyślałem, gdyż koniom udało się wreszcie uciec od tej stojącej w saniach muzyki.<br> I już same, ciągnąc za sobą przewrócone sanie malowane w czubiące się koguty, uciekały spod wierzb na szerokie błonie.<br> A żydowska muzyka, stojąca jeszcze przed chwilą w saniach, trzymająca się oburącz i całym ciałem melodii, leżała rozrzucona na zasypanym śniegiem, a pod tym śniegiem skutym