każdym innym, choć nie była już prawną właścicielką domu. Jej posiadanie znów opierało się, tak jak w moim przypadku, na abstrakcyjnych pojęciach, takich jak pamięć, więź rodzinna, zresztą próbowała żyć tak, jakby była dalej częścią rodziny, rzeczywistej, nie abstrakcyjnej.<br>W nieunikniony jednak sposób, na skutek postępującej starości, coraz bardziej się oddalała, ściślej mówiąc, oddalało się od niej życie, a z nim reszta rodziny, nie pomagały już okulary w rogowej oprawie, aparaty słuchowe, oddalając się coraz bardziej, zbliżała się do niczyjego pokoju, coraz częściej niby przypadkiem temat niczyjego pokoju pojawiał się w rozmowach, kłótniach, marzeniach sennych tudzież na jawie, z zazdrością i