rad, że uwolniłem się od towarzystwa psa. Chciałem poznać przyczynę niezwykłego zachowania się Sebastiana, ale bałem się, że on może mi to utrudnić. Zamierzałem obejść cały obóz, a pies mógł nagle podnieść harmider i wszystkich pobudzić.<br>Ostrożnie ominąłem namiot harcerzy. Było w nim cicho, zapewne chłopcy spali smacznie, kołysani dalekimi odgłosami burzy. Zrobiłem jeszcze kilkanaście kroków i dosięgnąłem lasu. Teraz należało wzmóc uwagę. Drogę zagradzały niewidoczne w ciemnościach gałęzie, wystarczyło otrzeć się o nie, a sprawiały szelest, którego nie głuszyły nawet grzmoty.<br>Zanim zagłębiłem się w las, obejrzałem się za siebie, na polanę i rozstawione na niej namioty. Hen, daleko, w