zatrzymał się, aby odpocząć.<br>Okolica wydawała się dosyć spokojna i mało zaludniona. Jasny wieczór pozwalał widzieć daleko. W niebieskim powietrzu wyraźnie granatowiały gaje oliwne i sady, a na polach wyniosłe, samotne topole jak kolumny strzelały wysoko w górę, zdając się, niby słupy Heraklesa, podpierać strop niebieski. Daleko, o kilka stadionów odległe, wznosiły się na wzgórzu mury osady czy miasteczka. Kalias wybrał sobie na nocleg duże, rozgałęzione drzewo, bardzo stare widocznie, bo o wypróchniałym pniu, w którym znalazł wygodne pomieszczenie. Zebrał trochę gałęzi i traw, wymościł posłanie i ułożył się wraz z psem.<br><gap reason="sampling"><br>- Urodziłem się w Atenach... Tam jest mój ojciec, rzeźbiarz