ustalonych faktach, stuprocentowo pewny, bez grama fantazji. Jednak ta szersza perspektywa, ogólnego powstania była taka piękna, że zaczął się modlić o nią. Ostatecznie, dla Pana Boga nie było nic niemożliwego, mógł nawet sprawić cud.<br>W ten sposób żył jednocześnie w dwóch światach: marzeń, który służył tylko jako chwila wytchnienia i odprężenia i do której wkładał różne pomysły tylko wtedy, jeżeli uznał, że naprawdę nie dadzą się zrealizować oraz drugim, w którym starał się oceniać wszystko z największą ostrożnością, nie pozwalając sobie na żadne spekulacje myślowe czy w ogóle optymizm. Tu nie było miejsca na żadne pobożne życzenia (chciejstwo, jak to nazywał