w kościołach, na setki ogłaszanych pamiętników, wspomnień, opracowań historii AK, rzadko się, powtarzam, pamięta, że lata pięćdziesiąte były okresem milczenia, wzajemnej nieufności i trwogi. Spotkawszy się przypadkowo na ulicy wymienialiśmy kilka zdawkowych słów, kilka nieobowiązujących zapytań o dawnych kolegów, kiwaliśmy znacząco głowami i rozchodzili się w przeciwnych kierunkach nie mając odwagi głośno wspomnieć o naszej chlubnej przeszłości. Pracowałem wtedy w Państwowym Wydawnictwie Naukowym mieszczącym się tuż przy budowanej właśnie Trasie W-Z i nieraz spotykałem zatrudnionych tam kolegów i przełożonych z okresu służby w AK. Szlachetna sylwetka generała Bittnera, dowódcy 9 Dywizji AK, dziwnie wyglądała na tle baraku jakiejś inspekcji budowlanej