się coś, co uznał za niespodziewanie pomyślny traf. W czasie porannego przebiegania obozu z wezwaniami, niespodziewanie napotkał kolegę ze swojej klasy. Ten kolega mieszkał nawet na tej samej ulicy, Śniadeckich. Znalazł się w obozie nieco później, bo jego rodzina zawędrowała dalej podczas ewakuacji i wrócili też później, po czym zostali odwiezieni wprost do obozu.<br>Właściwie nie byli bliskimi kolegami. Zresztą kolega ten, podobnie jak i sam Angus, nie był blisko zżyty z nikim, i to nie z tego powodu, że był niekwestionowanym prymusem klasowym, co jak wiadomo utrudnia bliższe koleżeństwo. Raczej powody były inne i trochę podobne, jak u Angusa. Również