trzymali książki. Ja pyszniłem się pełnym luksusem.<br>Przepracowaliśmy z Jerzym kupę lat w Oddziale Związku. Oczywiście pamięć pogubiła już wiele historyjek, bo przecież każdy dzień przynosił coraz to inne zdarzenia, warte opisania. Dramatyczne i komiczne. Przez lokal związkowy przewijały się dziesiątki pisarzy, każdy z bagażem swych kłopotów lub sukcesów. Sekretariat ogniskował życie literackie, tam się spotykano, umawiano, załatwiano interesy. Instytucje, chcąc się z którymś z pisarzy porozumieć, załatwiały to przez Związek. Byłoby o czym pisać, lecz wszystko uleciało, przepadło i zatarło się jak na starym pergaminie.<br>Jerzy wreszcie wydał powieść, potem zajął się publicystyką i w końcu został etatowym recenzentem teatralnym