Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
zadowoleniem przyjął zaproszenie. Było ciepło i bardzo rodzinnie. Muszę się przyznać, że imponowało mi, iż goszczę wielkiego pisarza, bo za takiego go uważałem, przeczytawszy wszystkie jego książki wydane przed 1939 rokiem. Po pewnym czasie trochę się do niego zraziłem, ale o tym potem.
Któregoś dnia zaproponował mi bruderszaft, co mnie ogromnie ucieszyło. Miałem dwadzieścia pięć lat, byłem właściwie nikim, ot, sekretarzem Krakowskiego Oddziału Związku, a tu od razu bruderszaft z wybitnym pisarzem.
Kiedy tradycyjnie całowaliśmy się, wsadził mi głęboko do ust swój wielki mięsisty język. Byłem przerażony, nie spodziewałem się bowiem takiego pocałunku, a on widząc moją reakcję zaśmiał się i
zadowoleniem przyjął zaproszenie. Było ciepło i bardzo rodzinnie. Muszę się przyznać, że imponowało mi, iż goszczę wielkiego pisarza, bo za takiego go uważałem, przeczytawszy wszystkie jego książki wydane przed 1939 rokiem. Po pewnym czasie trochę się do niego zraziłem, ale o tym potem.<br>Któregoś dnia zaproponował mi bruderszaft, co mnie ogromnie ucieszyło. Miałem dwadzieścia pięć lat, byłem właściwie nikim, ot, sekretarzem Krakowskiego Oddziału Związku, a tu od razu bruderszaft z wybitnym pisarzem.<br>Kiedy tradycyjnie całowaliśmy się, wsadził mi głęboko do ust swój wielki mięsisty język. Byłem przerażony, nie spodziewałem się bowiem takiego pocałunku, a on widząc moją reakcję zaśmiał się i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego