Uciekałam od nich początkowo w alkohol, a następnie w narkotyki. Zaczęło się od marihuany, potem już była amfetamina. Moje dojrzewanie to bunt. Nic mi się nie podobało i z rodzicami nie potrafiłam się dogadać. Dziś jestem starsza i dojrzalsza, ale moja psychika wcale się nie zmieniała. Dzięki wam zrozumiałam, że okaleczanie swojego ciała jest chorobą. Dla mnie te rany są jak nałóg. Za każdym razem, kiedy jest mi źle, mam ochotę wziąć żyletkę. Powstrzymuje mnie Marcin, jedyny mężczyzna, które chce mi pomóc, choć nie zawsze mnie rozumie. Dzięki wam wiem, że istnieją poradnie, które mogą mi pomóc. Jeszcze raz dziękuję. Pozdrawiam