Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Morze
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1961
dwie plamki. Petrel śnieżny tak biały, że gdyby nie czarne ślepka" dziób i łapki niepodobna by go było odróżnić od otaczającej bieli. Wtulony w zręb skalny nie raczy się nawet na nasz widok poruszyć. Piórka lśnią mu w słońcu jak atłas. Wysiadująca jaja samiczka potrafi obronić się przed każdym napastnikiem opluwając go śliną o bardzo nieprzyjemnym zapachu.
Nie widzę tu dziś niestety, największego ptasiego podróżnika, rybitwy popielatej. Ptak ten wędruje niezmordowanie w pogoni za światłem z jednego krańca świata na drugi. Zniżające się nad Północnym Oceanem Lodowatym słońce jest dla, niego sygnałem odlotu na Antarktydę. Koniec antarktycznego lata zastaje rybitwę w
dwie plamki. Petrel śnieżny tak biały, że gdyby nie czarne ślepka" dziób i łapki niepodobna by go było odróżnić od otaczającej bieli. Wtulony w zręb skalny nie raczy się nawet na nasz widok poruszyć. Piórka lśnią mu w słońcu jak atłas. Wysiadująca jaja samiczka potrafi obronić się przed każdym napastnikiem opluwając go śliną o bardzo nieprzyjemnym zapachu. <br>Nie widzę tu dziś niestety, największego ptasiego podróżnika, rybitwy popielatej. Ptak ten wędruje niezmordowanie w pogoni za światłem z jednego krańca świata na drugi. Zniżające się nad Północnym Oceanem Lodowatym słońce jest dla, niego sygnałem odlotu na Antarktydę. Koniec antarktycznego lata zastaje rybitwę w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego