w środku ognistego pierścienia, którego okiem było siedem wijących się w straszliwej męczarni ludzkich postaci.<br>Potem ogień cofnął się, a zwęglone trupy spoczęły na ziemi. <orig>Ban</> patrzył na nie oczami, w których już wygasły płomienie, oczami przypominającymi dwie bryłki mlecznego szkła. Lecz kiedy Doron zrobił ku niemu pierwszy krok, zaraz oprzytomniał.<br>- Nie boję się twojej mocy - powiedział Liść. - Przyszedłem cię zabić, morderco mego brata.<br>- Ty nie możesz mnie zabić, Sługo Drzew - szepnął <orig>ban</>, sięgając po swój topór. Blask ognia zatańczył na gładkim, lśniącym ostrzu. Krzemień jarzył się niczym szkło, rżnięte przez mistrzów z Uwegny.<br>- Znam przepowiednię - mówił dalej <orig>ban</>, idąc ku