Ciri nie podobały się jego spojrzenia i wieloznaczne uśmiechy, a zwłaszcza lekko drwiący ton, jakim zagadywał i odpowiadał na pytania. Przyjęła zatem prostą taktykę - milczała, mówiła półsłówkami, nie prowokowała. Jeśli się dało. Nie zawsze się dało. Zwłaszcza gdy gadał o tej swojej amnestii. Gdy zaś po raz kolejny - i dość ostro - wyraziła niechęć, Hotsporn zaskakująco zmienił front: zaczął nagle dowodzić, że w jej przypadku amnestia jest zbędna, wręcz jej nie dotyczy. Amnestia obejmuje przestępców, powiedział, nie zaś ofiary przestępstw. Ciri ryknęła śmiechem. <br>- Sam jesteś ofiara, Hotsporn!<br>- Mówiłem najzupełniej poważnie - zapewnił. - Nie po to, by wzbudzić twą ptaszęcą wesołość, lecz by zasugerować