były Lechice... Ale i to marzenie się spełniło. Okazało się, że niedaleko od Wrzosowa jest ośrodek hodowli koni, w którym pracuje dobry znajomy ojca Zuzanny. Do Wrzosowa pojechały więc kolejką, a tam przed stacją czekał na nie samochód. Dostały dwa piękne konie, początkowo Zuzanna była nieco zaniepokojona, ale szybko się oswoiła ze swoim konikiem. Jechały w stronę Lechic przez las, było dosyć chłodno, z końskich nozdrzy wydobywały się więc kłęby pary. Szły ochoczo, widać było, że miały spory przestój. Ewelina jechała z tyłu za Zuzanną, zauważyła, że bratanica nie czuje się jeszcze całkiem pewnie w siodle. Nie odziedziczyła tej smykałki po