Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
głębszy, przypominał
tylko jedno. I chyba mógł być tylko jednym szumem.

- To chyba morze - odpowiedział w końcu Groszek.

- Tak właśnie myślałam.

Ich oczy powoli oswajały się z ciemnościami. Blask dwu małych, seledynowych
Księżyców niewiele pomagał. Ale mimo to coraz wyraźniej występowały
z głębokich cieniów zarysy wysokich, sucho szeleszczących, pierzastych
jak palmy drzew.

- Popatrz! - szepnął Groszek.

W stronie, z której najsilniej dochodził ich szum morza, było jaśniej
niż w stronach innych. Unosiła się tam bardzo delikatna zielonkawa
poświata. Przypominało to jakby chwile poprzedzające wschód Księżyca - a
jeszcze bardziej: łunę dalekiego miasta. Miasta świecącego łagodnym,
zielonym blaskiem.

- A więc gdzie my właściwie jesteśmy
głębszy, przypominał <br>tylko jedno. I chyba mógł być tylko jednym szumem.<br><br>- To chyba morze - odpowiedział w końcu Groszek.<br><br>- Tak właśnie myślałam.<br><br>Ich oczy powoli oswajały się z ciemnościami. Blask dwu małych, seledynowych <br>Księżyców niewiele pomagał. Ale mimo to coraz wyraźniej występowały <br>z głębokich cieniów zarysy wysokich, sucho szeleszczących, pierzastych <br>jak palmy drzew.<br><br>- Popatrz! - szepnął Groszek.<br><br>W stronie, z której najsilniej dochodził ich szum morza, było jaśniej <br>niż w stronach innych. Unosiła się tam bardzo delikatna zielonkawa <br>poświata. Przypominało to jakby chwile poprzedzające wschód Księżyca - a <br>jeszcze bardziej: łunę dalekiego miasta. Miasta świecącego łagodnym, <br>zielonym blaskiem.<br><br>- A więc gdzie my właściwie jesteśmy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego