nierzadko musieli udawać się w podróż, ale zdarzało się też, że zabierali nas ze sobą. Oczywiście, były to najszczęśliwsze chwile dzieciństwa. Do dziadków w Tussainen jeździliśmy często, wycieczka do nich nie była dla nas podróżą, znaliśmy każdą wieś, każdy dom po drodze i w parę godzin byliśmy na miejscu. Niekiedy papcio sam zabierał jedno z nas na przejażdżkę dwukółką, byliśmy wtedy wniebowzięci i napęczniali z dumy, ale sama nasza obecność wykluczała pojęcie "podróży", bo papa nie podróżował z dziećmi. Kiedy jednak wyruszaliśmy do Barzyny, do dziadków von Hülsen , to była prawdziwa podróż! (...). <br><au>Lech Słodownik <br>Magdalena Żółtowska </></><br><br><div type="art" sex="m"><tit>Cesarz II Rzeszy Niemieckiej Wilhelm