nożna zaczyna się od ćwierćfinałowych dogrywek. Portugalczycy przez 90 minut grali z dziwnie spętanymi nogami, biegali, jakby stali po kostki w jakimś bajorze, dopiero w dogrywce jakby opadły pęta, dopiero w dogrywce jakby wyszli na twardy grunt, dopiero w dogrywce ich bieg i ruch nabrał wyrazistości. Pozornie jest to niemożliwy paradoks, przecież wtedy już sił nie ma, ołów zaczyna zalegać w płucach od słynnej 70 minuty, co dopiero dogrywka. Otóż dogrywka to jest taka faza gry, w której zawodnicy już nie biegają sami, ale coś (metafizyka i prawda futbolu) nimi biega. Wtedy gra się trochę na pamięć, wtedy wyćwiczone elementy same