Typ tekstu: Książka
Autor: Danuta Błaszak
Tytuł: Karuzela ku słońcu
Rok: 2003
Stary, doświadczony paralotniarz został wciągnięty w chmurę - opowiadał Marek.
Mknęliśmy do Warszawy. Byłam wdzięczna temu niezwykłemu człowiekowi, że zgodził się mnie podwieźć.
- Nigdy przedtem nie pomyślałam, ze chmura może wciągać do środka z taką siła - zauważyłam. - Zawsze patrzyłam na obłoki jak na łagodne, mięciutkie baranki. I co dalej z tym paralotniarzem? - zainteresowałam się.
- Kręcił początkowo spiralę, a potem zrobił frontsztal dla całkowitego złożenia czaszy.
- Złożył paralotnię, ale wciągało go tak silnie, że nie opadał na ziemię - odgadłam. - To znaczy te noszenia okazały się większą siła niż spadanie.
Mimo że nie miał żadnego spadochronu.
- Tak. Na szczęście wypluło go na 5500 m
Stary, doświadczony paralotniarz został wciągnięty w chmurę - opowiadał Marek.<br>Mknęliśmy do Warszawy. Byłam wdzięczna temu niezwykłemu człowiekowi, że zgodził się mnie podwieźć. <br>- Nigdy przedtem nie pomyślałam, ze chmura może wciągać do środka z taką siła - zauważyłam. - Zawsze patrzyłam na obłoki jak na łagodne, mięciutkie baranki. I co dalej z tym paralotniarzem? - zainteresowałam się. <br>- Kręcił początkowo spiralę, a potem zrobił &lt;orig&gt;frontsztal&lt;/&gt; dla całkowitego złożenia czaszy. <br>- Złożył paralotnię, ale wciągało go tak silnie, że nie opadał na ziemię - odgadłam. - To znaczy te noszenia okazały się większą siła niż spadanie.<br>Mimo że nie miał żadnego spadochronu. <br>- Tak. Na szczęście wypluło go na 5500 m
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego