Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
plecami kordonu. Czynił to z niecierpliwością, jakby za dużo nas było. Jakby przez nas tracił swój cenny czas. Te, które wyszły, dostawały wydezynfekowane ubrania. Tamte z kąta zabierano na ciężarówkę nagie. Reszta szła z powrotem za plecami kapówek, żeby chudnąć do następnej selekcji. Szczypałyśmy sobie policzki, żeby nabrały koloru, i parłyśmy naprzód, bo tylko ograniczoną liczbę wybierał.

Nie miałyśmy dostępu do kuchni, ale kradłyśmy odzież. W dezynfekcji wkładałyśmy na siebie po dwie bluzki albo spódniczki i zanosiłyśmy je do kapo. Jeśli nie miała chleba, kazała przyjść kiedy indziej. Przychodziło się kiedy indziej i mówiło: Pamiętasz bluzkę, którą dałam ci w zeszłym
plecami kordonu. Czynił to z niecierpliwością, jakby za dużo nas było. Jakby przez nas tracił swój cenny czas. Te, które wyszły, dostawały wydezynfekowane ubrania. Tamte z kąta zabierano na ciężarówkę nagie. Reszta szła z powrotem za plecami kapówek, żeby chudnąć do następnej selekcji. Szczypałyśmy sobie policzki, żeby nabrały koloru, i parłyśmy naprzód, bo tylko ograniczoną liczbę wybierał.<br><br>Nie miałyśmy dostępu do kuchni, ale kradłyśmy odzież. W dezynfekcji wkładałyśmy na siebie po dwie bluzki albo spódniczki i zanosiłyśmy je do kapo. Jeśli nie miała chleba, kazała przyjść kiedy indziej. Przychodziło się kiedy indziej i mówiło: Pamiętasz bluzkę, którą dałam ci w zeszłym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego